Z kolegą w namiocie
Drugiego dnia pobytu siedzieliśmy nad jeziorem do samej nocy, później wróciliśmy do namiotu, bo nam zaczęło być zimno w samych kąpielówkach. Wróciliśmy, ja wszedłem do namiotu się przebrać, a Bartek (ten mój kolega) coś jeszcze robił przed namiotem. Bartek wszedł. Ja leżałem w namiocie na materacu w samych bokserkach. Bartek powiedział do mnie: "Odwróć się, bo chcę się przebrać", odwróciłem się i za chwilę Bartek powiedział, że mogę się odwrócić. Odwróciłem się i zobaczyłem Bartka w całej okazałości. Był całkowicie nagi i nic nie zasłaniał. Spytałem trochę ironicznie czy o czymś nie zapomniał, ale powiedział, że nie.
Po chwili niezręcznej ciszy powiedział żebym dotknął jego przyrodzenie. Odpowiedziałem milczeniem, a on wziął moją rękę i przyłożył do swojego interesu. Nie wiedziałem co zrobić, byłem trochę zaszokowany. Wtedy on włożył swoją rękę w moje majtki i zaczął macać mojego penisa. Po chwili zdjął mi bokserki i macał mnie jeszcze bardziej. Byłem chyba sparaliżowany. Doszło do tego, że zaczął operować ustami i językiem przy moim fiucie. Potem jak gdyby nigdy nic przestał i obaj zasnęliśmy nago leżąc obok siebie.
Obudziliśmy się rano i Bartek zapytał mnie czy idę pod prysznic. Nic nie powiedziałem, ale ostatecznie założyłem bokserki, wziąłem mydło i poszedłem razem z nim. Prysznic to nie była żadna kabina z kafelkami czy coś, tylko beczka z wodą, a od niej odprowadzony wąż z końcówką od prysznica. Cała ta jedna "kabina" była osłonięta drewnianym płotem, ale do rzeczy. Wszedłem pod prysznic, a za mną od razu Bartek.
Bartek zdjął majtki, ja zrobiłem to samo. Zaczęliśmy się normalnie myć. Bartek zapytał czy może mi umyć penisa. Zanim zdążyłem odpowiedzieć zabrał się do tego. Potem poprosił mnie, żeby zrobil mu to samo. Zrobiłem. Więc umyliśmy się i zwyczajnie wyszliśmy spod prysznica do namiotu. Kolejna propozycja Bartka była taka, żebyśmy się zamienili. Spytałem na co. Odpowiedź brzmiała: "Na wszystko. Ja będę tobą, a ty mną." Milcząco się zgodziłem. Zamieniliśmy się na majtki (to chyba nie jest zbyt higieniczne). Zrobiliśmy sobie śniadanie, zjedliśmy. Później się przebraliśmy w kąpielówki. Ja w jego, on w moje.
Moje były na niego trochę za ciasne, ale jemu się podobało w obcisłej bieliźnie. Z kolei jego na mnie były trochę za duże, ale na początku to nie przeszkadzało. Więc poszliśmy na plażę, weszliśmy do wody i pływamy sobie itd. i nagle czuję, że nie mam na sobie kąpielówek. Były za duże i je po prostu w wodzie zgubiłem. Na plaży było mnóstwo ludzi, więc byłem strasznie zdenerwowany, poza tym nie wzięliśmy ze sobą nawet ręczników. Powiedziałem o tym Bartkowi. Zaczął się śmiać. Później "dla jaj" wypychał mnie na płytką wodę gdzie będzie wszystko widać. Jakoś uciekłem na głębszą wodę. W końcu Bartek poszedł do namiotu po drugie kąpielówki, a ja zostałem nagi w wodzie wśród dziesiątek jeśli nie setek ludzi.
Coś go długo nie było, a ja byłem coraz bardziej wkurzony. Najgorzej było jak jedna dziewczyna (na oko z 17 lat) nurkowała w okularkach całkiem niedaleko mnie i chyba mnie zobaczyła, bo jak się wynurzyła to się na mnie dziwnie popatrzyła i się dziwnie uśmiechnęła. W końcu Bartek wrócił z kąpielówkami dla mnie (przyniósł oczywiście swoje). Najpierw musiałem go gonić w wodzie żeby mi je dał, ale w końcu dał mi je a raczej sam mi je założył w wodzie. Trochę mi ulżyło i wyszedłem z wody, po czym poszliśmy z Bartkiem na piwo do baru, gdzie zjedliśmy też coś w rodzaju obiadu.
Tam na szczęście nic się nie działo. Wróciliśmy do namiotu, przebraliśmy się w slipki (jak zwykle ja jego, a on moje), dzień jakoś upłynął. Nad jeziorem byliśmy przez tydzień. Do końca nic nowego się nie zdarzyło, tylko Bartek często w namiocie mnie macał a ja musiałem to samo robić jemu. Poza tym raz jak wszedłem do namiotu Bartek walił konia. Chciałem wyjść ale powiedział, żebym został i po chwili zwalił mi konia. Wróciliśmy do domów jak gdyby nigdy nic i życie toczyło się dalej.
W te same wakacje pojechaliśmy z 8 kumplami na tydzień na biwak do lasu. Myliśmy się tam w rzeczce z lodowatą wodą. Tak zawsze jak wstawaliśmy, szliśmy 70 metrów nad rzeczkę w slipkach i się myliśmy. Któregoś dnia ja i Bartek zaspaliśmy i jak wstaliśmy wszyscy już byli umyci i po śniadaniu. Więc poszliśmy we dwóch nad rzeczkę, a tam Bartek obnażył się przede mną po raz kolejny, a zrobiłem to samo przed nim na jego prośbę. Tam się tylko umyliśmy i wróciliśmy do "obozu". Później już nic się nie działo. Wróciliśmy do domów, a ja i Bartek jesteśmy dalej bardzo dobrymi kolegami. Czasem jednak zastanawiam się nad tym, dlaczego Bartek się tak zachowywał, ale nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Może jest homoseksualistą, ale przecież chodziliśmy razem na "podwójne randki" i on normalnie całował się z dziewczyną i ja też. No to może jest bi, ale ja nie wiem. Czy to co zrobił można nazwać wykorzystaniem? Chociaż ja właściwie nie sprzeciwiałem się temu co robił.
Dodaj komentarz
Komentarze